Opowieść jedenasta: Jak zaprzyjaźniłem się z nartami?

Skoro mamy sezon zimowy, to opowiem o moich początkach na nartach. Pomijając wczesne dzieciństwo i zjazdy z górki na Placu Lelewela, moją przyjaźń z nartami w początkowym okresie można by określić jako, w pewnym sensie, szorstką, a drogę do sukcesu – wyboistą. Początki sięgają 3 lub 4 klasy podstawówki, kiedy …

Opowieść dziesiąta: Jak pokochałem starotorze?

Okolice Władysławowa naszpikowane są licznymi szlakami i ścieżkami pieszymi, rowerowymi, czy też przyrodniczymi, ale wszystko przebija stosunkowo niedawno uruchomiona ścieżka rowerowa biegnąca ze Swarzewa do Krokowej po starotorzu dawnej linii kolejowej. Ścieżka zaczyna się gdzieś między Swarzewem a Gniezdzewem, mniej więcej tam, gdzie czynny tor kolejowy wykonuje prawie pełne półkole. Ja …

Opowieść dziewiąta: Jak odkryłem własny szlak militarny?

Wycieczka rowerowa z Chałup do Helu to jedna z obowiązkowych wypraw podczas mojego pobytu na Półwyspie Helskim. Szkoda tylko, że tym razem mży. Jadąc ścieżka rowerową, co chwilę mijam tablice i kierunkowskazy odsyłające do kolejnych szańców, okopów, bunkrów itp., którymi nafaszerowany jest Półwysep. Istne rodzime Termopile. No w końcu Hel …

Opowieść ósma: Jak osiągnąć mistrzostwo w windsurfingu?

Dziecinne pytanie. Łatwizna. Trzeba tylko spędzać dwa miesiące rocznie w Chałupach i pływać jakieś osiem godzin dziennie przez jakieś 20 lat, żeby wyrobić te 10 000 godzin. Osobiście należę do surferów trzy- no w porywach pięciodniowych, więc umiejętności mam niezbyt wyrafinowane, niemniej nieustanny zapał, żeby na te kilka dni wyskoczyć nad …

Opowieść siódma: Jak walczyłem z deską surfingową?

Skoro już o początkach, to przy okazji o surfingu. Moja przygoda z deską zaczęła się od zakupu w centrum wodniackim przy warszawskiej Cytadeli używanej, potwornie dużej deski, z ledwo dobranym do niej pędnikiem. Sprzedawca uprzedzał, że kupuję to na własne ryzyko, ponieważ sprzęt jest już nieco archaiczny. To i tak …

Opowieść szósta: Jak dostałem hopla na punkcie kolejek wąskotorowych?

Pora wyjaśnić, skąd moja fascynacja wąskotorówkami. Na punkcie wszelkiego taboru szynowego miałem hopla od wczesnego dzieciństwa, ale nie do końca potrafię uzasadnić, dlaczego. Po prostu widok pędzącej lokomotywy budzi we mnie silne uczucia estetyczne – jeśli ktokolwiek widział „Piękną Helenę” pod parą w pełnym biegu, to wie, o czym mówię …