Wiosenna pogoda sprzyja wyprawom kajakowym, więc postanowiłem ponownie zmierzyć się ze Świdrem. Kilka lat temu płynąłem z Woli Karczewskiej do Emowa i bardzo mi się ta trasa spodobała, ale tym razem chcę czegoś ambitniejszego. W Przystani Emów zamawiam więc kajak na najdłuższą dostępną trasę: z Sępochowa do Emowa.

Przystań Emów to konglomerat domu weselnego, baru, toru quadowego, wypożyczalni kajaków. Organizuje spływy po Świdrze na trasach o różnej długości i stopniu trudności. Po przybyciu na miejsce dowiaduję się, że do Sępochowa wybieram się sam i że jest to trasa na co najmniej 11 godzin. Przy okazji wysłuchuję anegdotki, jak to kiedyś studenci AWF wybrali się na tę trasę, wrócili krańcowo wyczerpani po 11 godzinach, a ich panie oświadczyły, że najbliższą noc, a może i kolejne, chłopcy mają przechlapane. Nie zabrzmiało to zachęcająco, a ponieważ trasy nie znałem i nie bardzo wiedziałem, czy sam dam sobie radę z kajakiem na przenoskach, postanowiłem skrócić wyprawę i wyruszyć z Dobrzyńca z większym towarzystwem. Na miejscu panowie pomogli mi zwodować kajak, ale ponieważ bractwo zaczęło się długo mościć i szykować do startu, to wyruszyłem samotnie, licząc na to, że jeśli nie będę mógł sam przenieść kajaka, to mnie kiedyś tam dogonią i pomogą.

Świat pełen przeszkód do pokonania

Niemal tuż po starcie napotykam zwalone drzewa, ale udaje mi się przecisnąć pod nimi kajak a samemu przejść „wierzchem”, nie wywracając mojej jednostki pływającej. Jeszcze na dobre nie rozsiadłem się w kajaku, a tu następna przeszkoda – wysoki próg i przenoska. Na szczęście udało mi się przeciągnąć kajak brzegiem po przetartym szlaku i nie musiałem czekać na resztę towarzystwa. Zastanawiam się, kto to wszystko tak złośliwie porozmieszczał, komu zależało na budowie tych wszystkich progów zwalniających – zaraza roznosi się już widać na cieki wodne.

Typowy „próg zwalniający”

Pierwszy odcinek trasy to prawdziwy raj dla miłośników przyrody. Cisza, spokój, żadnych samochodów, wrzeszczącej nadziei narodu, hałasu ciągników itp. Czasami tylko wysoko na niebie pojawia się lekko buczący samolot, jedyne świadectwo cywilizacji. Kolejna przenoska przy moście na wysokości Glinianki, a na wysokości Kopek tama i prawdziwe wyzwanie – tu już przenoska jest naprawdę trudna. Badam oba brzegi i decyduję się na prawy, gdzie znowu po przetartym śladzie przeciągam kajak, unosząc go nad większymi kamieniami.

Zapora w Kopkach

Idylla kończy się w Woli Karczewskiej. Startuje tu jednocześnie kilkadziesiąt kajaków z kilku miejsc, więc na wodzie totalny kocioł. Jedni czekają na drugich, część nie radzi sobie z nurtem i kręci się w kółko, inni wpadają na przeszkody lub podobnie miotające się kajaki. Horror! Chcę jak najszybciej wyprzedzić to całe bractwo i generalnie po kilkuset metrach zostawiam je daleko za sobą. Mijam kolejne „niedobitki”, wreszcie dłuższy czas płynę za dwoma kajakami, w których młodzież zajmuje się bardziej sobą niż trasą, więc ciężko mi ich wyprzedzić. W kończy się u daje. Ten odcinek jest moim zdaniem trudniejszy: więcej płycizn, więcej niskich progów, więcej zwalonych drzew, więcej rozwidleń nurtu, więcej zwężeń i nagłych przyspieszeń. Mijam plaże, na których zatrzymują się kajakarskie rodziny z wcześniejszych godzin startu. Sielanka. Za Wólką Mlądzką stwierdzam, że reszta trasy jest już znacznie łatwiejsza, więc można się na nią wybrać z małymi wnukami. Atrakcji nie zabraknie, a przeszkód zdecydowanie mniej.

„Lądowisko”

Ląduję w Przystani Emów, osiągając całkiem dobry czas: 20,5 km w 4:33 h.

Informacje praktyczne:

  • Spływy po Świdrze organizuje kilka firm, generalnie z okolic Otwocka
  • Telefony kontaktowe i cenniki są dostępne na stronach internetowych, które można wygooglać pod hasłem np. ”kajaki na Świdrze”
  • Do Przystani Emów dojeżdża się drogą 721 od ronda przed Świdrem w Józefowie do Wiązowny. Minąwszy most na Mieni należy skręcić w prawo na Otwock w ulicę Mlądzką i po około 100 m skręcić ponownie w prawo w uliczkę Krętą. Na rogu jest tablica informacyjna domu weselnego Przystań Emów.
  • Na miejscu jest parking i bar na świeżym powietrzu. U barmana można zdeponować rzeczy, których nie chce się brać na kajak.
  • Usługa obejmuje dowóz na miejsce startu – cena zależy od liczby uczestników i odległości.
  • Nawet płynąc samemu, warto wziąć dwójkę, bo jest stabilniejsza i ma więcej miejsca na rzeczy.
  • Na wszelki wypadek należy zabrać specjalny, hermetyczny worek żeglarski na sprzęt fotograficzny, telefon, prowiant itp.