Opowieść dwudziesta siódma: Czym zaskoczyło mnie Cancún?

Opuściwszy stan Chiapas, dość długim skokiem przez stany Tabasco i Campeche docieramy do stanu Jukatan. Wysunięty w stronę Kuby i Florydy półwysep charakteryzuje się zupełnie odmiennym krajobrazem. Za oknem autokaru dominują płaskie nieużytki – rodzaj stepu, a czasem nawet sawanny; jest też fragment nadantlantyckich plaż wzdłuż drogi 180. Dla urozmaicenia …

Opowieść dwudziesta szósta: Jak pławiłem się w oparach lazurowej wody?

Mój zachwyt meksykańską przyrodą i krajobrazami nie kończy się na kanionie del Sumidero. Prawdziwym cudem natury jest Agua Azul. To siedmiokilometrowa kaskada około 500 niewielkich pojedynczych wodospadów u zbiegu rzek Otúlun, Shumuljá i Tulijá, rozdzielonych od czasu do czasu nie tylko żwawym nurtem rzeki, ale i niewielkimi nieckami, w których …

Opowieść dwudziesta piąta: Jak zachwyciła mnie przyroda Meksyku?

Na kolejnym stanowisku archeologicznym na naszej trasie, a mianowicie w Mitli, możemy już sami recytować: założyli Zapotekowie, a rozbudowali Aztekowie. To zarazem kolejne miejsce, w którym kolonizatorzy potraktowali historyczne pozostałości po indiańskich poprzednikach jako rezerwuar budulca do m.in. miejscowego kościoła św. Pawła. Z premedytacją zacierali ślady przeszłości, żeby ktoś sobie …

Opowieść dwudziesta czwarta: Jak delektowałem się prażonymi chapulines?

Po magicznej Puebli kierujemy się nieco bardziej na południe do miejscowości Cholula (czyt. Ciolula), której nazwa pochodzi od indiańskiego określenia „miejsca ucieczki, w którym spada woda”. Naszym celem jest Wielka Piramida, która podobno jest największą objętościowo strukturą, jaką kiedykolwiek wybudował człowiek – aż się wierzyć nie chce. Szczyt piramidy – …

Opowieść dwudziesta trzecia: Jak zostałem zauroczony meksykańskimi klimatami?

Po upojnym Sylwestrze w Acapulco czas powrócić do codziennej pracy turysty, czyli zwiedzania. Pierwszy punkt programu to odwiedziny prawdziwej hacjendy. Czemu nie, może być. Dojechawszy do hacjendy San José Vista Hermosa w pobliżu jeziora Tequesquitengo w stanie Morelos, jakieś 50 km na południe od Cuernavaca, ku naszemu pełnemu zaskoczeniu, wkraczamy …

Opowieść dwudziesta druga: Jak w cieniu agaw świętowaliśmy Sylwestra, a nawet dwa?

Kolejnego dnia naszej wyprawy meksykańskiej wyruszamy w stronę wybrzeża Pacyfiku. Pierwszy postój wypada w Cuernavaca (czyt. Kuernabaka) – stolicy stanu Morelos, miejscowości, którą mieszkający w niej przez jakiś czas Aleksander von Humboldt określił mianem „miasta wiecznej wiosny”. Za czasu Azteków mieściła się tu letnia siedziba królów, a obecnie lokują się …

Opowieść dwudziesta pierwsza: Jak smakowałem stolicę Meksyku?

W 2005 roku doszliśmy z żoną do wniosku, że skoro dzieci odchowane, dom wyremontowany, a sprawy zawodowe jako tako poukładane, to czas wreszcie wyruszyć w daleki świat. Z ustaleniem pory i kierunku nie było problemu: wyjazd na Sylwestra i w ciepłe strony. Koniecznie Meksyk. Przelot wymagał przesiadki w Amsterdamie, gdzie …