Opowieść siedemnasta: Jak poznałem właściwe znaczenie słowa niel’zja?

Zjeść obiad w restauracji to w czasach ZSRR sztuka sama w sobie. Jednego dnia polska doktorantka prowadzi nas do nieodległego od szkoły lokalu, który serwuje podobno jakąś kultową potrawę jednogarnkową. Być może było to tzw. żarkoje, ale zapamiętałem tylko tyle, że przyniesiono nam coś potwornie słonego i przypalonego, co dało …

Opowieść szesnasta: Jak dawno temu powitała mnie Moskwa?

Skoro zbliżają się Mistrzostwa Świata w Rosji, naszła mnie fala wspomnień z tym krajem związanych. Rosja to według mojego doświadczenia niewygasły wulkan surrealizmu, niewyczerpana skarbnica absurdu. Pierwszy raz spotkałem się z tym zjawiskiem pod koniec kwietnia 1980 roku. Jako delegacja młodych pracowników nauki udaliśmy się we trzech do Moskwy do …